Skład:
Urlo – gitara basowa, wokal, syntezatory
Poia – gitary, syntezatory
Vita – perkusja
Utwory:
1. I (14:02)
2. II (9:45)
3. III (3:04)
4. IV (4:06)
5. V (13:44)
masakra, wkleję kilka słow z jakiegoś forum, bo sam nie umiem pisać o takiej muzyce. Chociaż może znajdzie się ktoś chętny...
"Na ten krążek czekały całe legiony fanów włoskiego tria. Po świetnym 'Idolum' z 2008 przyszła pora na najnowszy album pod jakże wdzięcznym tytułem 'Eve'. Dwa lata przyszło poczekać by znów usłyszeć mięsiste, psychodeliczne i tak niesamowicie rozpoznawalne brzmienia. Nowy album przyjął postać pięciu numerów, dość skromnie sygnowanych rzymską numeracją. Niby każdy utwór jest osobną częścią z własną historią, lecz płynne przechodzenie kolejnych propozycji w wyraźny sposób zaciera tę różnice. Cudownie rzężące gitary wspomagane dudniącą i bardzo motoryczną perkusją otoczone niesamowicie dźwięcznym wokalem w dużym stopniu okraszonym pogłosem czy specyficznym echem. Cała masa elektronicznego hałasu i drugoplanowe głosy czy rozmowy-jeden z najważniejszych elementów twórczości Ufomammut także znalazły miejsce w zawartości kompozycyjnej utworów. Na krążku usłyszymy dobrze znane patenty w postaci kakofonicznej kawalkady wściekłych i przytłaczających dźwięków, które w zręczny sposób przeplatają się z transowymi i psychodelicznymi fragmentami spokojniejszego grania. Fani zespołu, jego muzyki oraz całego specyficznego wizerunku nie zawiodą się podczas obcowania z tym długo oczekiwanym albumem"
Urlo – gitara basowa, wokal, syntezatory
Poia – gitary, syntezatory
Vita – perkusja
Utwory:
1. I (14:02)
2. II (9:45)
3. III (3:04)
4. IV (4:06)
5. V (13:44)
masakra, wkleję kilka słow z jakiegoś forum, bo sam nie umiem pisać o takiej muzyce. Chociaż może znajdzie się ktoś chętny...
"Na ten krążek czekały całe legiony fanów włoskiego tria. Po świetnym 'Idolum' z 2008 przyszła pora na najnowszy album pod jakże wdzięcznym tytułem 'Eve'. Dwa lata przyszło poczekać by znów usłyszeć mięsiste, psychodeliczne i tak niesamowicie rozpoznawalne brzmienia. Nowy album przyjął postać pięciu numerów, dość skromnie sygnowanych rzymską numeracją. Niby każdy utwór jest osobną częścią z własną historią, lecz płynne przechodzenie kolejnych propozycji w wyraźny sposób zaciera tę różnice. Cudownie rzężące gitary wspomagane dudniącą i bardzo motoryczną perkusją otoczone niesamowicie dźwięcznym wokalem w dużym stopniu okraszonym pogłosem czy specyficznym echem. Cała masa elektronicznego hałasu i drugoplanowe głosy czy rozmowy-jeden z najważniejszych elementów twórczości Ufomammut także znalazły miejsce w zawartości kompozycyjnej utworów. Na krążku usłyszymy dobrze znane patenty w postaci kakofonicznej kawalkady wściekłych i przytłaczających dźwięków, które w zręczny sposób przeplatają się z transowymi i psychodelicznymi fragmentami spokojniejszego grania. Fani zespołu, jego muzyki oraz całego specyficznego wizerunku nie zawiodą się podczas obcowania z tym długo oczekiwanym albumem"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz