środa, 20 kwietnia 2011

Roger Waters, Atlas Arena, Łódź, 19 kwiecień 2011 r.

Tak. Więc moje odczucia są mieszane. Zgodzę z wypowiedziami powyżej - show było niezłe, głęboko refleksyjne i prawdę mówiąc dla osoby nie wgłębiającej się w temat [The Wall praktycznie nie do ogarnięcia. Jednak od strony muzycznej było średnio - ot poprawne odegranie płyty na żywo i tyle. Spodziewałem się większych atrakcji na scenie, tak jak to było w 2002 roku w Warszawie. Byłem nastawiony przede wszystkim na śledzenie gry muzyków, jednak koncert zdominowany był przez audiowizualne przedstawienie. Oczywiście nie można połączyć jednego z drugim więc musiałem zadowolić się tym co się działo Smile



Czy Waters aby nie podpierał się taśmą? Miałem nieodparte wrażenie, że były takie momenty. I to niejednokrotnie. A jeśli tylko gdakam, to niech mi język uschnie Wink

Tyle narzekania. Dźwięk - super, kilka razy odwracałem się aby po chwili uświadomić sobie, że to nie odgłos spadającej kratownicy Atlas Areny, a element przedstawienia. Byłem zaskoczony pirotechniką w trakcie In The Flesh? - nie wiedziałem, że takie coś można zorganizować na obiekcie zamkniętym. Roger w niesamowitej formie, bawi się na scenie jak dziecko. Ma jeszcze sporo energii więc może odłoży na jakis czas zakończenie kariery? Może go jeszcze zobaczymy na żywo?



Byłem w szoku, że panowie i babochłopy z FOSY byli nawet uwaga... UPRZEJMI!!! Niesamowite! Próbowałem rozwiązać tą skomplikowaną zagadkę, odpowiedzieć sobie na pytanie "dlaczego?". I wymyśliłem. Uważam, że debilizm włącza im się powyżej 25 stopni w cieniu. Chociaż kiedy wjechali na teren AA, po opuszczeniu autobusu jak na rozkaz wszyscy pety w ryj i krokiem pana z telewizorami pod pachami podążyli obsadzać bramki. Żenujący widok, szkoda, że nie potrafię gwizdać na palcach Razz



Jeszcze jedno. Uważam, że powinien być jeden koncert. Jeden duży koncert, najlepiej na jakimś stadionie. Nie było by z tym wielkiego problemu. Nie wiem ile ludzi zmieściło się w AA, jednak pomnożenie tej liczby razy 2 i zmniejszenie ceny biletu o 100 zł daje IMO pełny stadion. Wiem, że są w Polsce tysiące ludzi, których po prostu nie było stać na taki wydatek. Zresztą tak jak pisałem wcześniej, jechałem z takimi dzieciakami po 19 - 20 lat i słuchałem jakim wyzwaniem było dla nich odłożenie takich pieniędzy Ile to kosztowało wyrzeczeń, nerwów i czasu. Myślę, że nie o to tutaj chodzi. Waters mógł zarobić nawet więcej na takim jednym dużym i tańszym koncercie. Ale cóż, on ma od tego swoje tęgie głowy...

Poza tym wyobraźcie sobie widowisko The Wall "pod chmurką". Więcej miejsca, więcej możliwości, po prostu super Wink



Edit: przypomniałem sobie. Wkurzało mnie, że po mimo prośby na początku koncertu, znalazło się stado kretynów, którzy z uporem maniaka rąbali zdjęcia z fleszem. jednemu zwróciłem uwagę, bo stał akurat obok mnie. Myślałem, że na tego typu imprezy uczęszczają inteligentni ludzie. Aha, zwróciłem jeszcze uwagę gościowi, który trzymał "na barana" swojego, tak na oko, 11-12 letniego syna. Sorry, jeśli jedziesz z dzieckiem to wiadomo, że na płycie nie będzie nic widziało. Od tego są sektory, no ludzie, proszę Was Wink Elementarne rzeczy.

Brak komentarzy: